środa, 19 października 2011

Sadzimy róże w ogrodzie

Róże są bardzo lubianymi krzewami ogrodowymi. Były cenione już w starożytności. Wśród nich są rośliny o różnym tempie wzrostu, pokroju i zastosowaniu. W tej rozmaitości każdy posiadacz ogrodu znajdzie coś dla siebie. Warto się tym zainteresować szczególnie teraz, gdyż jesień to doskonały moment na sadzenie róż.
Jakie odmiany wybrać do ogrodu?
Na ogrodowe rabaty szczególnie przydatne będą róże zwane po prostu rabatowymi, czasem też bukietowymi. Odmiany z tej grupy pozwalają tworzyć długo kwitnące rabaty oraz niskie żywopłoty. Na jednym pędzie wytwarzają od kilku do kilkudziesięciu kwiatów. W zależności od odmiany osiągają od 20 do 100 cm wysokości.
Posiadacze większych ogrodów mogą wybrać róże parkowe, osiągające do 2 a nawet 3 metrów wysokości. Mogą rosnąć pojedynczo (np. na trawniku) lub w szpalerze, tworząc żywopłot. Ich zalety do mniejsza podatność na choroby i szkodniki oraz większa mrozoodporność. Dobrze też radzą sobie na słabszych glebach. Wymagają mniej zabiegów i pielęgnacji niż róże rabatowe ale potrzebują też więcej miejsca aby się rozrastać.
Wśród róż wyróżniono też grupę roślin okrywowych. Są niskie ale szybko rozrastają się na boki, gęsto pokrywając powierzchnię ziemi.
Odmiany dla siebie znajdą też amatorzy pnączy. Róże pnące mają długie i wiotkie pędy. Choć nie są typowymi pnączami (nie wytwarzają organów czepnych) można je z powodzeniem rozpinać na pergolach, trejażach, płotach i murkach.
Poszukujący czegoś bardziej niezwykłego mogą zakupić odmiany szczepione na pniu, tzw. róże pienne. Są to odmiany szlachetne szczepione na odpowiednio dobranych podkładkach, tworzące przepiękne „drzewka różane”. Doskonałe do uprawy na niewielkich powierzchniach, na miejsca wyeksponowane, a nawet do donic i pojemników. Świetne rośliny na taras.
Gdy zdecydujemy się na wybór róży z powyższych grup, zwróćmy też uwagę na cechy danej odmiany, takie jak termin kwitnienia, siła wzrostu czy mrozoodporność.
Róże z certyfikatem
Co roku powstają nowe, ciekawe odmiany róż do uprawy w ogrodach. Nie tylko ładnie kwitnące ale też cechujące się dużą zdrowotnością i odpornością. Takie szczególnie odporne i zdrowe róże odznaczane są wyróżnieniami jak np. niemieckie ADR (Allgemeine Deutsche Rosenneuheitenprüfung), czyli Powszechną Niemiecką Oceną Nowości Różanych. Jest to jeden z najsurowszych egzaminów dla róż na całym świecie. Ocenie poddawana jest odporność na mróz, obfitość kwitnienia, efekt kwitnienia, zapach, a przede wszystkim odporność. Kupując różę odznaczoną ADR możemy mieć pewność, że kupujemy różę bardzo dobrej jakości i odporności.
Na co zwrócić uwagę w sklepie?
Jesienią mamy duży wybór sadzonek. Każda z nich powinna być opatrzona etykietą z nazwą odmiany i producenta. Można kupić róże z odkrytymi korzeniami, w kapersach (owinięte korzenie) oraz róże w pojemnikach. Ze względu na niższą cenę najpopularniejsze są róże z odkrytymi korzeniami i w kapersach. Takie róże powinny mieć przynajmniej po dwa silne, nie uszkodzone pędy o grubości ołówka oraz silne korzenie, posiadające wiele drobnych włośników. Korzenie takich sadzonek są narażone na przesuszenie, dlatego przed posadzeniem warto je przez kilka godzin wymoczyć w wodzie. Jesienne sadzenie róż tego typu można przeprowadzić od końca września do pierwszych przymrozków.
Jak sadzić róże?
Róże najlepiej rosną na stanowiskach dobrze nasłonecznionych i przewiewnych i na glebach o wysokiej zawartości próchnicy oraz głęboko uprawionych, najlepiej piaszczysto-gliniastych. Zbyt luźną glebę mieszamy z kompostem, a zbyt zbitą rozluźniamy piaskiem. Odczyn pH gleby powinien wynosić 6,5.
Pod każdą roślinę wykopujemy dołek na tyle duży aby jej korzenie swobodnie się w nim mieściły i nie zaginały.  Róże sadzimy na takiej głębokości aby miejsce szczepienia było kilka centymetrów pod ziemią. Po sadzeniu glebę wokół roślin trzeba dokładnie ubić i obficie podlać.
Przed nadejściem zimy nowo posadzone róży obsypujemy ziemią, wykonując tzw, kopczykowanie.

Jak sadzić cebulki kwiatowe w ogrodzie?

Wrzesień i pażdziernik to okres sadzenia cebulek kwiatowych, które zakwitną wiosną w waszym ogrodzie. Jeżeli chcecie mieć kolorowe pola krokusów, ,hiacyntów, narcyzów czy tulipanów, musicie w odpowiednim czasie i we właściwy sposób posadzić je w ogrodzie jesienią.
Pora sadzenia
Pora sadzenia jest dość rozciągnięta w czasie i rozpoczyna się już w połowie sierpnia, kiedy należy pamiętać o posadzeniu cebul zimowitów i krokusów jesiennych, a przed końcem miesiąca powinno się zdążyć z posadzeniem narcyzów, szachownic i lilii białych. W połowie września rozpoczynamy sadzenie drobnych cebulek  przebiśniegów, cebulic, śnieżyc, krokusów, irysków, ranników zimowych, hiacyntów, szafirków. Wrzesień to najodpowiedniejsza pora sadzenia tych roślin, ale z powodzeniem można je sadzić także w pierwszej połowie pażdziernika,a jeżeli mamy w perspektywie pogodną jesień, to także i póżniej. Wpażdzierniku przychodzi pora na sadzenie tulipanów, hiacyntów i czosnków ozdobnych. Niekiedy pod koniec sezonu, na przykład w listopadzie, zdarzają się okazje zakupu cebul kwiatowych po korzystniejszej cenie. Watro skorzystać z takich okazji i posadzić w ogrodzie dodatkowe krokusy, tulipany i hiacynty właśnie w listopadzie.
Przepuszczalność gleby
Jeżeli mamy średnio żyzną przepuszczalną szybko nagrzewającą się glebę, sadzenie cebul nie sprawi nam trudności. Wystarczy usunąć chwasty, dodać kompostu, spulchnić glebę i sadzić. Ciężką, z natury wilgotną glebę trzeba rozlużnić kompostem, piaskiem,  zmieloną korą, a na spód dołków pod cebulki, koniecznie położyć warstwę drenażu. Doskonałe miejsce na cebulki wczesnowiosennych kwiatów (przebiśniegów, śnieżyc, ranników i innych) znajdziemy w ogrodzie pod wyższymi krzewami takimi jak jaśminowce, leszczyny, lilaki. Zwykle to miejsce pozostaje niewykorzystane, więc jest dobra okazja żeby je zagospodarować. Cebule nie powinny być sadzone ciągle w tym samym miejscu ogrodu ze względu na grożbę chorób i szkodników występujących w glebie.
Jak głęboko sadzimy cebulki
Zawsze stosujemy zasadę, że sadzimy na głębokości równej mniej więcej trzem wysokościom cebulki. Jednak niektóre cebule trzeba sadzić nieco głębiej, a niektóre nieco płyciej. Na przykład bardzo wysokie bulwy zimiwitów sadzimy na głębokość 15-20 cm. Cebule lilii białej sadzimy płytko, tuż pod powierzchnią gruntu, natomiast pozostałe lilie według podanej zasady ogólnej. Jeżeli mamy cebulki tej samej rośliny różniące się rozmiarami, to głębiej i w większej odległości jedna od drugiej sadzimy większe, natomiast mniejsze płycej i bliżej siebie.
tajnikiogrodu.blogspot.com

Żyj z klimatem w domu z bali.

limat miejsca tworzą ludzie. W najpiękniej zaaranżowanej przestrzeni trudno czuć się komfortowo, gdy otaczają nas zgorzkniałe lub samolubne osoby. Wątpliwościom nie ulega jednak fakt, że duży wpływ na nasze samopoczucie ma też wystrój wnętrz, w których spędzamy wiele czasu. Warto pamiętać o tym podczas wyboru projektu i budowy domu.
Ludzie starają się urządzić swoją przestrzeń życiową zgodnie z prowadzonym trybem życia, zainteresowaniami oraz wyczuciem estetyki. Biorąc pod uwagę każdy z tych elementów, trudno mówić o uniwersalnym schemacie właściwie i ładnie wygospodarowanych pomieszczeń. Niebywały wpływ na całokształt zabiegów aranżacyjnych ma bryła domu oraz materiały wykorzystane do jego budowy. Bardzo ważna jest też kolorystyka i inne bodźce, które oddziałują na zmysły. Bez tych z pozoru mało istotnych drobiazgów niezwykle trudno osiągnąć oczekiwany rezultat.

Miłośnicy natury, ekologii i prostych, ale stylowych rozwiązań zapewne świetnie czują się w domach z bali. Unoszący się w pomieszczeniach zapach drewna wprowadza niesamowity nastrój. Harmonijne połączenie tradycji z nowoczesnością oraz estetyki z funkcjonalnością sprawia, że domy z bali wciąż zyskują nowych zwolenników. Domy budowane z najlepszych gatunków drewna są bardzo trwałe. Dzięki odpowiednim zabiegom pielęgnacyjnym, można je utrzymać w znakomitej formie przez wiele dziesiątek lat.

Specyfiką domów z bali jest tworzący się w ich wnętrzach mikroklimat. Ma on wyjątkowo korzystny wpływ na zdrowie i samopoczucie mieszkańców. Mikroklimat, oprócz swoich właściwości prozdrowotnych, jest niezawodnym regulatorem temperatury i wilgotności powietrza. Cechą charakterystyczną domów wykonanych z drewnianych bali jest fakt, że w upalne dni panuje w nich pożądany chłód, zimą natomiast przyjemne ciepło.

O licznych zaletach domów z bali można by się rozpisywać bez końca. Niestety, nawet mocne argumenty przemawiające na ich korzyść, nie zawsze docierają do ich przeciwników. Nie każdy z nas musi jednak kibicować miejscom tajemniczym, posiadającym swój własny, niepowtarzalny klimat i naturalny urok. Radość czerpana z możliwości mieszkania w domu z bali bierze się przede wszystkim z fascynacji naturą oraz z potrzeby przebywania na jej łonie. Drewniane wnętrza i unoszący się w nich czar odprężają umysł, sprzyjają refleksji, pobudzają zmysły i wprowadzają w dobry humor.

sobota, 3 września 2011

Trawnik w ogrodzie

Sam zakładam trawnik

W jaki sposób zakłada się trawnik? W jaki sposób zrobić to samodzielnie i uniknąć niepotrzebnych błędów. Poniżej praktyczny przewodnik po zagadnieniu krok po kroku.

Wielu świeżo upieczonych właścicieli domów z kawałkiem działki marzą o jak najszybszym założeniu  pięknego gęstego trawnika. Jeśli wcześniej nie mieli do czynienia z uprawianiem ogrodu, zastanawiają się jak właściwie się to robi i czy powinni wynająć do tego „profesjonalną” firmę. Otóż jeśli mają na uwadze oszczędności i trochę zapału do pracy to z pomocą poniższych wskazówek mogą śmiało podziękować firmom zakładającym ogrody.
Co więcej ich trawnik po niedługim czasie będzie się prezentował o wiele ładniej od tych wykonanych przez „zawodowców” (no może za wyjątkiem trawników „z rolki” – ale to jest zabawa w zupełnie innym przedziale finansowym ). Dlaczego ? A dlatego, że jak zwykło się mówić „Pańskie oko konia tuczy”. Firma zawsze się śpieszy i robi wszystko dla maksymalizacji zysku. Surowców używa najtańszych a prace wykonuje na wyścigi. Sami możemy wykonać wszystko w odpowiednim tempie i z należytą dokładnością a część zaoszczędzonych na „fachowcach” pieniędzy przeznaczyć na lepsze nasiona lub nawóz.
Wyznaczenie przestrzeni i kształtu trawnika jest indywidualną sprawą każdego „inwestora”. Zazwyczaj fajnie wygląda fragment pięknego gęstego trawnika przed domem i spora jego płachta widziana z salonu i/lub tarasu. Jeśli ten etap mamy za sobą bierzemy się za konkrety.
Wykonanie trawnika dobrze jest zacząć od przygotowania gleby. Trawa nie wymaga świetnej gleby choć oczywiście na ziemi żyźniejszej urośnie ładniejsza. Najistotniejsze jest aby gleba nie była ani zbyt piaszczysta ani z byt gliniasta. Na piaszczystej będzie rzadka, słaba i trudna do podlania (woda zaraz będzie uciekać w głąb ziemi). Na zbyt ciężkiej glebie trawa też nie rośnie zbyt silna i będzie zanadto mokro w razie dłuższych opadów. Na glebę gliniastą dobrze zatem nawieźć trochę piasku i wymieszać grabiami lub glebogryzarką. Analogicznie w przypadku gleby piaszczystej trzeba kupić trochę żyznej czarnej ziemi i także wymieszać. Po wpisaniu w wyszukiwarce internetowej hasła „ziemię sprzedam” lub „ziemia z transportem” wyskoczą nam zapewne oferty z okolicy. Ewentualnie należy rozpytać się wśród sąsiadów. Glebogryzarkę można wynająć w wypożyczalni maszyn budowlanych i/lub sprzętu ogrodniczego. Jeszcze jedna istotna uwaga. Jeśli tylko ogromnie nam się nie śpieszy pozwólmy przygotowanej ziemi wydać swoje „naturalne” owoce przez kilka tygodni. Gdy chwasty już wzejdą należy opryskać je silnym środkiem chwastobójczym (nie chciałbym robić jakiejś reklamy ale jedyny znany mi środek o 100% skuteczności to Roundup). Dzięki temu w przyszłym trawniku będzie o wiele mniej chwastów (przynajmniej na początku jego życia).
Kolejny etap to obrzeże trawnika. Dobrze zrobione obrzeże nie tylko zabezpiecza przed „wychodzeniem” w przyszłości trawy poza pożądany przez nas obszar (na sąsiadujących rabatach lub innych dekoracyjnych fragmentach trawa staje się chwastem) lecz także posiada walor dekoracyjny. Do najpopularniejszych stosowanych obrzeży należy „rollboarder” czyli mini palisadka z drewnianych kołków. Jakkolwiek wygląda ładnie to jednak wymaga sporo pracy przy impregnowaniu przed zgniciem – a i tak po kilku latach trzeba ją wymienić na nową. O wiele bardziej trwałym jest obrzeże wykonane z kostki brukowej lub granitowej – najlepiej aby komponowało się ono z elementami wystroju ogrodu. Kostka brukowa jest w zasadzie wieczna – materiał naturalny jest niezniszczalny i co ciekawe z czasem wygląda coraz ładniej (w odróżnieniu od kostki betonowej). Zainstalowanie obrzeży z kostki możemy zlecić brukarzom lub zrobić to samodzielnie. Jak ? Otóż na przebiegu rządka kostki, kopiemy rowek szerokości i głębokości jednego szpadla. Następnie wsypujemy tam mieszankę cementu i piasku pół na pół wykonując lekki stożek z najwyższym punktem w miejscu, w którym osadzimy kostkę. Kostkę osadzamy w rządku lekko wbijając ją młotkiem do montażu kafelków (na trzonku gruby obustronny obuch gumowy). Następnie stożek z mieszanki cementowo-piaskowej obsypujemy ziemią do dolnego brzegu kostki i zraszamy wodą. Po kilku dniach cement zwiąże i obrzeże mamy gotowe.
Teraz jedno z dwóch najważniejszych zadań. Dobre ubicie podłoża. Zaczynamy od bardzo dobrego przegrabienia i wyrównania terenu pod trawnik także grabiami. Na tym etapie można (choć nie jest to konieczne) dodać do ziemi niewielką ilość nawozu w celu wspomagania wzrostu nasion. Istotniejsze jest aby na gliniastych ciężkich glebach zadbać o ukształtowanie terenu zapewniające odpływ nadmiaru wody opadowej do wcześniej przygotowanego drenażu. Więcej na ten temat zawarłem w artykule „Sprawdzone sposoby na zdrenowanie mokrej działki”. Gdy ziemia jest już gładko wygrabiona ubijamy grunt do stopnia tak twardego jak to tylko możliwe. W tym celu polecam użyć walca stalowego do tzw. wałowania trawników. Jest to ciężki stalowy walec o długości 50-60 cm i średnicy min 30-40 cm. Wyposażony jest w ośkę, do której przymocowane jest ramię z uchwytem aby można było nim sterować tzn. pchać lub ciągnąć za sobą po ziemi. Walec wypełnia się wodą lub piaskiem dzięki czemu osiąga wagę co najmniej 100 kg. Walec można kupić w sklepach ogrodniczych i marketach budowlanych (można złożyć się z zaprzyjaźnionym sąsiadem). Można też podobnie jak glebogryzarkę wynająć z wypożyczalni sprzętu budowlanego/ogrodniczego. Aby dobrze ubić grunt musimy minimum trzykrotnie „przejechać” walcem grunt w jednym kierunku a następnie trzykrotnie w kierunku poprzecznym. To daje gwarancję, iż trawa będzie miała dobrą podstawę wzrostu a po deszczu woda nie będzie stała w dołkach (gdzie trawa zaniknie).
Drugi bardzo ważny krok to lekkie podlanie i zgrabienie powierzchni ubitej ziemi a następnie  wysianie w nią nasion trawy. Jaką trawę kupić zależy od osobistych preferencji (dekoracyjna - słabsza lub np. sportowa - mniej piękna ale bardzo odporna na deptanie).  Doradcy sklepowi na pewno pomogą coś wybrać z szerokiej oferty sklepów ogrodniczych i marketów budowlanych. Ważne jest aby przy wysiewie nasion nie żałować. Nie należy przesadzać ale spokojnie można zastosować dawkę dwukrotnie większą niż podaje przepis na opakowaniu. Warto przy tym skorzystać z siewnika  - szerokiego wąskiego zbiornika na dwóch kółkach posiadającego szczeliny, którymi ziarno wysypuje się z prędkością zależną od nastawionej szerokości szczelin. Siewnik najbardziej opłaca się kupić gdyż służyć nam będzie wiele razy do nawożenia trawnika. Następnie nasiona mieszamy z podłożem poprzez ponowne dobre przegrabienie ziemi. Pozostaje solidnie zwałować ziemię ww. walcem w celu jej utwardzenia a następnie porządnie podlać. Dobrze jest podlać świeżo obsiany grunt jeszcze kilka razy w przeciągu kolejnych kilku dni. Po około  tygodniu zaobserwujemy pierwsze cieniutkie wschodzące źdźbła. Później młoda trawka nabierze pięknego świeżozielonego koloru i będzie bardzo cieszyć nasze oko. Zanim zrobimy pierwsze koszenie trzeba kontynuować intensywne nawadnianie trawnika przez kilka tygodni.  
Trawnik zasadniczo jest gotowy. Aby jednak przez długie lata zachował piękny kolor i gęstość należy wykonywać szereg zabiegów pielęgnacyjnych. To jednak zupełnie odrębny temat, na odrębny artykuł.
Na koniec dodam tylko, że w wyżej opisany sposób osobiście założyłem swój trawnik przed kilku laty i wygląda lepiej niż większość trawników po sąsiedzku wykonanych przez „firmy ogrodowe”.
Zaś w artykule „Piękny żywopłot - sam zakładam i pielęgnuję" znajdziecie kilka wskazówek na ten właśnie temat.
Alek
http://majsterkujewdomuiogrodzie.blogspot.com

Zakładanie żywopłotu

Piękny żywopłot – sam zakładam i pielęgnuję

Jeśli patrząc na istniejące żywopłoty zastanawiacie się jak ludzie to robią, że krzaki rosną równo jak pod sznurek, przeczytajcie kilka poniższych wskazówek.
Kwestią indywidualnego wyboru jest z czego chcemy mieć żywopłot. Bardzo często są to tuje np. tzw. szmaragd, cis lub zwykła tuja (żywotnik zachodni). Często bywa to także ligustr. Czasem inwestorzy decydują się także na inne krzewy a nawet drzewka liściaste (np. grab). Jednak żywopłot z iglaków ma tę zasadniczą zaletę, że nie zrzuca liści na ziemię (jego igły wtedy tylko brązowieją) i pełni swą funkcję przez okrągły rok. Stąd ogromna popularność tui w tym zastosowaniu.
Z sadzeniem sprawa jest właściwie wyjątkowo prosta. Trzeba wykopać dołek i posadzić zakupione rośliny. Aby jednak rośliny w żywopłocie rosły nam równiuteńko i stanowiły dobrą osłonę jako właśnie „żywy-płot” trzeba posłużyć się prostym lecz skutecznym sposobem. Mianowicie dołki trzeba wykopać w równych i ściśle określonych odległościach od siebie oraz granicy działki (wzdłuż której chcemy mieć żywopłot). Zachowanie tych odległości jest bardzo ważne. Rośliny musza mieć miejsce na wzrost wszerz i mimo, że po wsadzeniu krzewów młodych, prosto ze szkółki, początkowo niczego nie będą zasłaniać to gdy urosną po kilku latach, „zamkną” przestrzeń między sobą oraz granicą z sąsiadem. Dlatego też ważne jest zachowanie odległości od granicy aby w przyszłości gałęzie nie wchodziły na teren sąsiada. Przykładowo przy tujach (ale i większości roślin sadzonych na żywopłot) dołki powinny być wykopane w odległości 70 cm od linii granicy działki i 80 cm od kolejnej rośliny. Na etapie sadzenia także trzeba sprawdzić czy pień krzewu zachowuje ww. odległości. Najprościej wyznaczenie punktów na dołek a następnie kontrolę położenia pnia krzewu przeprowadzić z pomocą jednego kijka o długości 70 cm i drugiego o długości 80 cm. Krótko mówiąc zaczynając od punktu startu przykładamy kijek od długości 80 cm od prostopadłej granicy działki i jednocześnie kijek o długości 70 cm od granicy wzdłuż której wyrośnie żywopłot. W miejscu gdzie zetkną się ich końce kładziemy kamyk i kopiemy dołek zachowując równe odległości z każdej strony dookoła. Aby zapewnić szybki wzrost młodej roślinie wskazane jest aby dołek miał głębokość dwóch szpadli. Wtedy na spód wrzucamy trochę ziemi i ewentualnie dobrze rozłożonego obornika, mieszamy ze sobą i wysadzamy w to roślinę z doniczki. Dosypujemy jeszcze ziemi, udeptujemy, podlewamy dobrze kilka razy.  
Żywopłot już rośnie, zabawa jednak dopiero się zaczyna. Musimy przecież dbać o to aby krzaki rosły najszybciej i wyglądały najładniej jak to możliwe. Najważniejsze są dwa zabiegi. Podlewanie i nawożenie. Z nawożeniem sprawa jest niezbyt skomplikowana. W sklepach ogrodniczych lub działach ogrodowych marketów budowlanych wybór nawozów do iglaków innych typów roślin jest wystarczający. Wystarczy stosować się do instrukcji podanych na opakowaniach. Zazwyczaj nawozimy raz wczesną wiosną i latem co najmniej raz. Ponieważ przy większych ogrodach w żywopłocie rośnie na ogół kilkadziesiąt krzewów to samo nawożenie oznacza już trochę roboty. Z podlewaniem jest jej jeszcze o wiele więcej. W razie braku deszczu raz na tydzień żywopłot trzeba podlać zwłaszcza gdy jest młody. Większość ludzi ma dość  po jednym razie z konewką. Podlewanie należy więc ułatwić poprzez chociaż częściowe jego zautomatyzowanie. Konkretnie służą do tego tzw. linie kroplujące, które po podłączeniu do kranu zapewniają odpowiednie dla krzewów i drzew podlewanie. Woda leci z nich malutkimi otworami i powoli dzięki czemu po min. pół godzinie są nasadzenia podlane głęboko i mocno. Większość linii kroplujących może być po prostu położona na ziemi a część także płytko zakopana. Gotowe zestawy linii kroplujących rurka plus tzw. reduktor (zapewniający odpowiednie dostosowanie prędkości przepływu wody przez linię) kupimy w ww. sklepach. Polecam dobre marki gdyż służą one wiele lat bezawaryjnie. Mają także szeroki wybór akcesoriów jak złączki, korki, trójniki wraz zaworami odcinającymi, uchwyty przytwierdzające linię kroplującą do ziemi itp. pozwala to budować dowolne kształty i połączenia linii. Zazwyczaj jeden reduktor (który wcześniej podpinamy do zwykłego kranu ogrodowego z pomocą kawałka węża i szybkozłączki) może zasilać linię o długości do 50 metrów w jednym kierunku. Koszt linii kroplującej o długości np. 100 m wraz z akcesoriami zaczyna się na aukcjach internetowych od ok. 100 zł ale proszę mi wierzyć - ratuje nam czas i siły oraz naturalnie nasz żywopłot. W razie braku deszczu po prostu podłączamy linię do kranu i czekamy aż system zrobi robotę za nas.
W ramach zabiegów pielęgnacyjnych warto wspomnieć jeszcze o przycinaniu żywopłotu. Po kilku latach gdy krzewy znacznie zwiększą swoje rozmiary można zacząć pracować nad ich kształtem. Jest tu spora dowolność sposobów. Co do cięcia bocznego najprostsza jest oczywiście pionowa płaszczyzna – uzyskamy dosłowny efekt ściany. Natomiast cięcie czubków tuj polecam nie prędzej niż po pięciu latach. Osoby, którym zależy na szybkim wyrośnięciu tuj powinny wiedzieć, że przycięcie czubka na wiosnę spowoduje lepsze rozkrzewienie na boki lecz spowolnienie  wzrostu do góry.

Jak wygodnie uzbroić ogród w prąd i wodę ?

Sprawdzone sposoby na zdrenowanie mokrej działki

Co zrobić jeśli ziemia w twoim ogrodzie po obfitych deszczach jest nasiąknięta jak gąbka lub wręcz woda stoi na działce ? Winna jest temu słabo przepuszczalna gleba, która gdy dobrze popada jest wrednym przeciwnikiem. Poniżej kilka osobiście przetestowanych przeze mnie sposobów, które pozwalają z tym przeciwnikiem wygrać.
Zapewne wielu posiadaczy domków lub ogródków spotyka przykry problem silnego nasiąkania gruntu po długich opadach (nie daj Boże wzmocnionych roztopem śniegu po zimie). Na ogół odpowiada za to ciężka gleba (glina, iły itp.), która gdy raz dobrze nasiąknie zachowuje się prawie jak warstwa nieprzepuszczalna. Jeśli deszcze długo się utrzymują lub powracają w krótkich odstępach czasu najpierw skutkuje to wrażeniem „stąpania po bagnie”, następnie zaś woda zwyczajnie „stoi”  w zagłębieniach lub nawet większych obszarach ogrodu. Utrzymywanie się takiego stanu rzeczy jest nie tylko nieprzyjemne i nieestetyczne ale i niebezpieczne dla rosnących tam roślin. Mogą po prostu zgnić od nadmiaru wody (jak kwiatki „przelane” w doniczce).
Ponieważ na ogrodzie raczej ciężko zmienić ziemię (tak jak w doniczce) trzeba posłużyć się sposobem  powszechnie znanym tj. drenażem, niestety często wykonywanym nierozważnie i z nienajlepszym skutkiem.
Przekonałem się osobiście, że w polskich warunkach pogodowych ogromnie ważne jest aby drenów nie położyć za dużo !  Ze względu na zmienność naszej pogody nawet w trakcie jednego sezonu mogą występować okresy nadmiernie mokre i nadmiernie suche. Jeśli działkę „porządnie” zdrenujemy wszerz i wzdłuż, będzie bardzo ciężko zapewnić wodę roślinom w okresach suchych. Woda zamiast wędrować do korzeni będzie szybko uciekać do drenów. Będziemy się wtedy „konkretnie” denerwować wkładając dużą ilość czasu, pracy i przede wszystkim pieniędzy w celu w miarę przyzwoitego podlania ogrodu ( a w czasie suszy woda z gminnych wodociągów na ogół słabiutko ciecze).  Ile zatem tych drenów położyć ?
Sprawa wymaga oczywiście indywidualnego dostosowania do kształtu działki i planowanych lub istniejących nasadzeń. Ja proponuję jednak nie więcej niż dwa dreny wzdłuż dłuższych boków działki.
Dwa dreny wzdłuż boków a co ze środkiem gdzie np. w centrum planowanego trawnika jest bajoro?
Otóż dobrze jest zapewnić minimalny – naprawdę minimalny - spadek gruntu od środka działki do jej boków  tj. do miejsc gdzie położymy dren. W przypadku nowo zakładanych ogrodów wykonanie spadku jest banalnie łatwe. Wystarczy szpadel/łopata, grabie i trochę ziemi, którą trzeba nawieźć na środek działki i delikatnie rozgrabić na boki (lub zebrać z boków a nadłożyć na środku). Tak przygotowany grunt trzeba kilkakrotnie solidnie ubić – najlepiej zwalcować walcem do trawy (dostępny w sklepach ogrodniczych i marketach budowlanych). Dzięki temu zabiegowi uzyskamy minimalny „grzbiet” na linii środkowej ogrodu. W przypadku już istniejących ogrodów trzeba skombinować trochę ziemi i wykonać analogiczny grzbiet a następnie obsiać trawą na nowo (lub wykonać inne nasadzenia). Ów „grzbiet” powinien być tak mały że po obsianiu trawą lub zagospodarowaniu przestrzeni w inny sposób, powinien być prawie niezauważalny. Po położeniu drenów wzdłuż boków tj. w najniższych punktach „systemu” woda z opadów będzie powolutku spływała od „grzbietu” w kierunku drenów, nawadniając po kolei wszystko co rośnie. Dopiero faktyczna nadwyżka wody zostanie odprowadzona do drenu. Przy tym niezmiernie ważne jest, aby dren był prawidłowo położony i skutecznie odbierał nadwyżkę wody - wskazówkę gdzie znaleźć więcej informacji na ten temat zamieszczam kilka linijek niżej.
Na koniec dodam tylko, że system powyżej opisany osobiście u siebie wykonałem, przetestowałem i od 6 lat (tj. od początku istnienia mojego ogrodu) działa bez zarzutu. Dlatego wszystkim gorąco go polecam.
Kilka istotnych wskazówek nt.  techniki prawidłowej instalacji drenów oraz sposobów pozbywania się z nich wody zawarłem w artykule „ Prawidłowa instalacja drenów i magazynowanie zebranej wody"
Alek
http://majsterkujewdomuiogrodzie.blogspot.com